Abi
Nie sądziłam, że go jeszcze kiedykolwiek zobaczę. Miałam ogromną nadzieję, że odszedł i już nie wróci. Sądziłam, że on rozpocznie swoje życie bez mojej obecności, a ja bez jego. Owszem, przez parę lat tak było, ale teraz się to zmieniło. Wrócił najmniej oczekiwanym momencie. Tak to już chyba musi być. Kiedy bardzo pragniemy czyjeś obecności, nie mamy jej. Nieważne jakie dawalibyśmy starania, jak bardzo bym nam zależało, by zobaczyć daną osobę choćby na minutkę. Nie ma jej i my musimy się z tym pogodzić. Mija pewien czas, godzimy się z tym, że to koniec. Układamy życie na nowo. Bez niej. Są trudności, przecież nikt nie powiedział, że w życiu będzie łatwo. Mijają dni, tygodnie, a nawet lata. Nie zapomniałeś o tej osobie, ale dajesz radę żyć bez niej. Nowy dzień daje ci radość. Nie tak jak kiedyś, kiedy zastanawiałeś się po co żyjesz. Bóg odebrał ci najważniejszą osobę w twoim życiu, trzeba się zabić nie? Tak może i było, ale wreszcie ułożyłeś sobie życie na nowo. Zobaczyłeś, że można być szczęśliwym. Cieszysz się. Aż tu nagle wszystkie twoje plany na temat przyszłości pękają jak bańka mydlana, gdy dowiadujesz się, że ta osoba powróciła i całkowicie zmieni twoje życie. Mnie się to zdarzyło, gdy zobaczyłam Zayna Malika. Teraz to się nie dziwię czemu Rose mnie nienawidzi. Ma do tego powody.
Siedzieliśmy przy stoliku udekorowanym drinkami każdego koloru tęczy. Wszyscy byli już nieźle wstawieni oprócz mnie. Patrzyłam na nich, ale im dłużej tu byłam, tym bardziej myślałam żeby stąd uciec. Byłam tu jedyną dziewczyną, dlatego, że panna Malik i Dżesa jeszcze nie przyszły. Chłopcy rozmawiali, a ja czułam się jak piąte koło u wozu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Postanowiłam wyjść z klubu. I tak nikt nie przejmował by się z mojego zniknięcia. Wstałam i udałam się szybko do wyjścia. Zostałam staranowana przez ludzi bawiących się na parkiecie, ale nie zwracałam na to uwagi. Wyszłam i rozkoszowałam się świeżym powietrzem. To było o wiele lepsze od odoru alkoholu. Ciszę zagłuszała głośna muzyka i okrzyki. Nie odstraszało mnie i mimo to usiadłam na pobliskiej ławce. Normalnie o tej porze musiałabym być w domu dziecka i albo sprzątać po kolacji, albo przygotowywać małe dzieci do spania. W domu dziecka już tak było. Musieliśmy również zajmować innymi osobami niż tylko samym sobą. Na szczęście pieluch nie zmienialiśmy, ale czytanie bajek na dobranoc to było częstym zajęciem. Jestem wdzięczna opiekunom. Za jakiś rok wyjdę z sierocińca i gdybym nie robiła tych rzeczy co mi karzą to nie dałabym sobie rady. Czuję, że jestem o wiele dojrzalsza od rówieśników. Czy to plus? Jeszcze nie wiem. Może jednak powinnam bawić się życiem?
- Abi! - z moich myśli wyrwał mnie kojący głos Gabrysia - czemu wyszłaś?
- Chyba tam nie pasuję - stwierdziłam, a on usiadł koło mnie posyłając ciepły uśmiech
- A ja tam pasuję? Nie przepadam za tymi imprezami. Chyba widzisz, że nie jestem pijany. - rzeczywiście, nie było żadnej oznaki by wypił choć łyk wódki.
- A skąd znasz chłopaków? - zmarszczył czoło. Widocznie nie wiedział o co mi chodzi. - no wiesz Zayna i innych.
- A o to ci chodzi. Z Harrym chodziłem kiedyś do jednej klasy. To było jeszcze w gimnazjum. Zayn, Niall i Liam byli w starszej, ale znaliśmy się.
- Chyba kogoś pominąłeś. Jest ich piątka, a ty...
- No tak jeszcze Louis, ale on chodził do innej szkoły. Właściwie on już był wtedy w liceum. Ma dwadzieścia jeden lat. Gdy ja byłem w pierwszej klasie liceum oni wyjechali do Stanów Zjednoczonych na casting do X-factora.
- Do stanów? Przecież trzeba mieć wizę.
- Wiesz to był taki program gdzie zbierali talenty z całego świata. Każdy uczestnik musiał wysłać nagranie na którym śpiewają. Jurorzy wybierali kilkudziesięciu najlepszych, którzy mogą wystąpić w programie w Nowym Jorku. Cała piątka im się spodobała, ale mogli zostać w programie pod warunkiem, że utworzą zespół. Nie mieli innego wyjścia i od tej pory są zespołem o nazwie One Direction. Jednak nie byli na tyle dobrzy, odpadli i musieli wrócić do Londynu. Wiesz mogli zostać, ale nie mieli tyle kasy na utrzymanie.
- Czemu nie mogli pójść do X factora tutaj?
- Byli pewnej swojej wygranej i chcieli od razu zrobić karierę na cały świat. Naprawdę nic o nich nie słyszałaś? W kółko byli puszczani w telewizji - no tak. Telewizja. W sierocińcu owszem jest, ale jeden w świetlicy. Przede wszystkim służył do puszczania bajek dla dzieci, a nie do oglądania byle jakiej zachcianki.
- Musiałam przeoczyć.
- Nawet się dziwię, że nie wygrali. Lou na końcu występu zawsze pokazywał swój słynny gest, taki znak rozpoznawczy.
- Jaki? - spytałam, a Gabryś pokazał, czyli oblizał swoje usta. - I to robił po każdym występie?
- Wiesz jak to dziewczyny jarało? - między nami nastała niezręczna cisza. Postanowiłam ją przerwać. Byle jakim powodem.
- Pójdę już, nie będę wracać do klubu.
- Nawet się dziwię, że nie wygrali. Lou na końcu występu zawsze pokazywał swój słynny gest, taki znak rozpoznawczy.
- Jaki? - spytałam, a Gabryś pokazał, czyli oblizał swoje usta. - I to robił po każdym występie?
- Wiesz jak to dziewczyny jarało? - między nami nastała niezręczna cisza. Postanowiłam ją przerwać. Byle jakim powodem.
- Pójdę już, nie będę wracać do klubu.
- Może cię odprowadzić?
- Nie, przejdę się sama - zmusiłam się na uśmiech i odeszłam nie czekając na jego reakcję. Nie chcę na razie by wiedział gdzie mieszkam. Chciałam również przemyśleć o Zaynie. Przy Gabrysiu był.o by to mało możliwe. Czuję, że moja głowa nie będzie miała odpoczynku tej nocy. Za dużo myśli.
Dżesa
- Rose, wychodź wreszcie z tej łazienki, czy my musimy się zawsze spóźniać?
- Ile mam ci mówić, że lepiej przyjść na imprezę później? Kiedy już wszyscy się bawią.
- Dobra, ale się pośpiesz - usiadłam na łóżku i zaczęłam mój monolog w myślach. Impreza. W nich lubię tylko to, że można potańczyć i urwać się od codzienności, a nie to, że się każdy upija do nietrzeźwości. To dla mnie jest chore. Lubię mieć kontrolę nad własnym ciałem. Pomyśleć, że mogę wylądować z jakimś kolesiem, którego ledwo znam w łóżku to aż mnie mdli. Owszem, wypić trochę wódki nie zaszkodzi i kilka kieliszków wypiję. Ale bez przesady. Moim przeciwieństwem jest mój brat, Janek. Kocha imprezy i nie wyobraża sobie życia bez nich. Czasem już nie mam do niego siły. Ale cóż mogę zrobić.
- Co ci odbiło? - wstałam i poszłam ku niej - chcesz zrezygnować z imprezy? Stało się coś?
- Czuję, że nie będę się dobrze bawić. Mówię ci coś się stanie, a ty wiesz, że moje przeczucia się sprawdzają.
- Rose nie poznaje cię. Nawet jeśli coś się stanie to jestem przy tobie i cię nie opuszczę. Możesz na mnie liczyć.- Przytuliłam ją.
- To idziemy? - spytała i oderwała się ode mnie.
- I?
- Będziemy się dobrze bawić.
- To rozumiem!
Rose
Nie wiem co się ze mną stało. Zwykle nie rezygnuję z imprez. A teraz mam jakiś strach. Chyba zrobię dziś wyjątek i się nie upiję. Wolę wiedzieć co się stanie niż dowiedzieć się o tym po paru dniach od znajomych. Wszyscy będą zdziwieni, ale co mnie obchodzi opinia innych. Przyjaciele mnie zrozumieją, a reszta nie ma znaczenia...
Weszłyśmy do klubu. Od razu poczułam chęć do tańczenia. Zerknęłam na Dżesę, która też poczuła moc parkietu. Zatańczyłyśmy kilka piosenek. Dołączyło do nas dwóch chłopaków, których znałam z widzenia ze szkoły. Po pewnym czasie poczułam spragnienie. Pociągnęłam przyjaciółkę za sobą i szukałyśmy stolika naszych kumpli. Wreszcie ujrzałyśmy i poszłyśmy do niego.
- Cześć chłopacy!
- No wreszcie jesteście! Ile można na was czekać? - wybełkotał dość pijany już Janek.
- Na nas? Wiecznie. - powiedziałam i zdałam sobie sprawę, że nie jest sam.
- Janek nie przedstawisz nas? - zapytała Dżesa wskazując na chłopaków.
- Nie pamiętasz mnie? - rzekł smutny loczek.
- Harry? Kiedy wróciliście? - przyjaciółka usiadła koło chłopaków, a ja nadal stałam przy stoliku.
- Właściwie to pare godzin temu - odpowiedział na pytanie Payne. Jego i Horana znałam z gimnazjum. Z Hazzą chodziłam do klasy, a Louisa znam z telewizji. Chwileczkę jeśli oni są tu to gdzie jest...
- Cześć już wróciłem. Rose? - stanął obok mnie Zayn. Widocznie był na parkiecie, ale to nie miało teraz znaczenia. Naprzeciwko mnie stał mój własny brat, który kilka lat temu byłam pewna, że wskoczył by za mną w ogień. Czy teraz też? - Siostrzyczko ile czasu minęło? Rok? - rozłożył ręce w oczywistym celu. Chciał mnie przytulić, ale ja nie miałam najmniejszej ochoty na to.
- Spadaj ode mnie. Co ty sobie myślisz ? Że wrócisz po roku nieobecności jakby nic się nie wydarzyło? Myślisz, że ci wybaczę to wszystko? Wyjechałeś nic nie mówiąc. Gdy byłeś w tych pieprzonych Stanach też żadnych znaków życia! Potrzebowałam cię, a ty mnie miałeś gdzie. Myślisz, że tak po prostu sobie wrócisz, a ja ci wszystko wybaczę?
- A nie? - zapytał i śmiał się. Widać było, że cała ta sytuacja po prostu go bawi.
- Nie istniejesz dla mnie. Jesteś nikim! - wykrzyczałam mu prosto w twarz i wybiegłam z klubu. Usiadłam na chodniku. Wiedziałam, że coś się stanie. Byłam tego pewna. Czemu tu przyszłam? Ten człowiek zniszczył mi cały wieczór.
- Rose? - drzwi się otworzyły, a w nich ujrzałam Dżesę. - Jak się czujesz? - usiadła obok mnie i objęła ramieniem.
- Czemu nie zostałaś? - zignorowałam jej pytanie. To dość oczywiste jak się teraz czuję.
- Przecież ci powiedziałam, że będę z tobą na zawsze. Wracajmy do domu. - wstała i podała mi rękę.
- Mam tylko nadzieję, że ten idiota nie wróci do domu.
- Wątpię, pewnie będzie chciał zamieszkać z kumplami. Nie przejmuj się na zapas. - rzekła i razem ruszyłyśmy do mojego domu. Mam tylko nadzieję, że nie będę często wpadać na Zayna. Jest dla mnie nikim. Tak samo jak Abi. Właściwie gdzie ona jest? Miała przyjść. Albo stchórzyła i została w domu, albo zobaczyła Malika i uciekła. Mamy ze sobą coś wspólnego. Obydwie go nienawidzimy. Choć to co jej zrobił jestem mu wdzięczna, wtedy zachował się jak brat. Ale i tak mu nie wybaczę. A z nią się nigdy nie zaprzyjaźnię.
Gabryś
Znajdowaliśmy się nadal w klubie. Bez dziewczyn. Tylko ja, Janek oraz One Direction.
- A więc chłopaki. Wypijmy za naszą wspólną edukację! - wszyscy posłuchali i po paru sekundach nasze kieliszki były puste.
- Jak to wspólną edukację? - spytałem, bo albo Janek się pomylił, albo oni będą się rzeczywiście uczyć w naszym liceum.
- Nie jesteśmy już w stanach dlatego musimy zadbać o naszą przyszłość i skończyć szkołę. Ja straciłem całą klasę pierwszą, ale uczyłem się przez ten rok dlatego jestem na bieżąco więc mogę iść do klasy drugiej. Gorzej z Zaynem i Niallem, bo oni nie mogą być w klasie trzeciej, dlatego zostają w takiej klasie co ja. - wyjaśnił mi na spokojnie Hazza.
- Oni we trzej będą w naszej klasie super nie? - spytał się mnie Janek. Bardzo się cieszyłem, Harry był moim kumplem tak jak reszta. Odnowimy kontakty, bo gdy byli w programie nie mieliśmy kontaktu.
- No, a co Liamem? Nie zdał klasy trzeciej, matury.
- Zdałem jak byłem w Stanach. Było ciężko, ale się udało. Teraz muszę poszukać z Louisem jakieś pracy, bo on już skończył szkołę dawno. - ja nie miałem nic przeciwko. Podobało mi się to. Na pewno nie będę się z nimi nudzić. Gorzej z Rose jak się dowie, że będzie w klasie ze swoim bratem, którego nienawidzi. Będzie bardzo ciekawie.
Abi
Poinformowałam
dyrektorkę o swoim przyjściu. Pewnie była zawiedziona. Chciałaby bym
trafiła pod koła jakiegoś tira. W tej chwili też bym tego chciała.
Weszłam do pokoju, wzięłam mój notesik i po raz pierwszy nie pisałam
cytatów, tylko postanowiłam opisać ten dzień. Może w ten sposób
uporządkuję burdel w mojej głowie?
Żałośnie
to brzmi - Drogi Pamiętniku. Jesteś rzeczą, nie osobą, a wszyscy
traktują cię jakbyś był kimś ważnym. Ale tak się przyjęło dlatego też
tak napisałam. Lecz pozwolisz, że skończę pisać te pierdoły i zacznę od
ważnych rzeczy.
Zayn Malik. Pamiętasz debila? Do ósmego roku życia mój najlepszy przyjaciel.
Mogłam na niego liczyć. Zawsze. Mieliśmy wiele planów jako małe dzieci.
Pewnie się domyślasz, że jak przyjaźniłam się z Zaynem to jego siostrą
też. Owszem. Tworzyliśmy razem niezłą trójeczkę. Najlepsi przyjaciele. Aż do momentu
Nagle przestałam pisać, bo usłyszałam pukanie. Zamknęłam zeszyt. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Steven.
- Jak było? Szybko wróciłaś. - zauważył.
- No tak, bo...
- Poczekaj. Skąd masz tą sukienkę? - spytał ostrym tonem i wzrokiem rozczarowania. Zapomniałam jej zdjąć. Kurde mało mi problemów?
-----------------------------------------------------------------------------------------
Hejka ;*
Dużo tu na ściemniałam. Właściwie wszystko. Ich karierę, wiek, ale musiałam. Na potrzeby bloga. Mam nadzieję, że nie będzie to wam przeszkadzać i będziecie czytać bloga =)
Myślałam, by w tym rozdziale napisać czemu Abi jest pokłócona z Zaynem i Rose, ale postanowiłam, że was jeszcze pomęczę. A może macie jakieś pomysły :P
Nie wiem kiedy będzie następny rozdział. Właściwie już wiem co w nim będzie więc może uda mi się dodać szybciej niż za 3 tygodnie ^,^
Dziękuję za obserwacje, komentarze i za wszystkie nominacje. Dzięki temu uśmiech nie chce zejść mi z twarzy. Kocham Was *.*
Mam nadzieję, że będziecie komentować. To dla mnie ważne. Co myślicie o rozdziale, czy nie jest nudny, czy może być taka długość. Piszcie co myślicie :)
Przepraszam za wszystkie błędy. Na semestr mam 4 z polaka i do tego z minuisem więc błędów pewnie jest dużo.
Się rozpisałam. Teraz mam godzinę 5.14 rano. Przecież sen jest dla słabych :D
Co myślicie o nowym teledysku OWOA? To są tacy wariaci, że już się boję kolejnego teledysku. Co jeszcze mogą wymyślić? Ale stwierdzam, że to jest mój ulubiony teledysk. Dla mnie są najlepsi *,*
Pozdrawiam, ściskam, całuję ;*